Prawie

Żyjemy tak z pająkiem na ścianie i kurczakiem Johnem już prawie miesiąc.
Osiem tysięcy kilometrów od domu w kraju słoni, bananów i lata. 
Spowszednieliśmy sobie, dobrze i ciepło.
Wymyślić inny dzień - trudne.
Paznokcie, skóra i włosy zakurzone. Te ostatnie dłuższe. Zminimalizować zewnętrzność do jednego pociągnięcia tuszu - możliwe.
Wyjście na miasto - pierwsze, samotne, udane. Mam zambijską pastę do zębów, szampon i prawdziwą kawę. Jedyna biała - trudno robić za tło;-))))
Wciąż kobieta -  szmatki, bławatki i koszulki w kratki. W zambijskim niebie!
Propozycję - niestety do odrzucenia.
Tęsknota; jeszcze ciągle - nie.  Każdego dnia zaczynam od jednego trybik, zawsze stoczy się lawina.
Być. Ciągle. I jeszcze zwyczajniej, aż bardziej się nie da Tak się zapuszcza korzenie.
Wieszanie firanek, smażenie, krojenie...służenie - ostatnie do pod tłuszczenia.
Czytanie, pisanie, liczenie w letniej szkole tłumy.
Pomysłowość małych Zambijczyków - teraz każdy ma swoją grę planszową i kostkę.
Zaplatanie włosów - nie udało się, za miękkie.
Echa ulicy, kaplicy i miesięcznicy. 

Nie - rozciągliwa głowa, zmienić porządek, nie rozciągać na siłę.
Każdy rozmiar ma swoje prawa.
 Reklamacji nie będzie.

A i tak lubię z nimi być, bez bufonady i oranżady.

Komentarze

  1. oj widze ze sie dzieje !! bardzo dobrze sie dzieje ! :))) jestem ,czytam - bede pisać ! zofija

    OdpowiedzUsuń
  2. O jesteś, jak to dobrze i fajnie ;-)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty