Godność człowieku, godność!

Co rano wstaje i próbuję wymyślić nowe życie, bo to którym żyję raz po raz się psuje i jakiś niesprawny mechanizm spuszcza mnie na grubej linie w dół. 

Najtrudniejsza jest ta lina.

Cienka szybciej by pękła, ale nie, to jestem Ja, dlatego lina musi być gruba.  

Lina klinuje się, trzeszczy, raz po raz naprężą, trzyma mocno. 

Jednym słowem - utknęłam. 

I wiszę tak, dyndam, chyboczę się, między możliwościami a niemocą, między strachem a jeszcze większym strachem, między żyj a żyj bardziej.

Jestem w czarnej dupie, pije czarną kawę, próbuję czytać, głaskać kota, wybrać strój do pracy. 

Mam 44 lata i do niczego nie doszłam (tak się często mówi, żeby dodać dramaturgii) bo przecież do czegoś, gdzieś, kiedyś, jakoś doszłam. 

Ciągle gdzieś idę bo życie to ruch. 

Walczę MIĘDZY tym, że muszę, a tym, jak bardzo już nie chcę, organicznie czuję siebie gdzie indziej, ale nie wiem gdzie i nie będę wiedzieć bo jestem TU. 

Wszystko we mnie boi się zaryzykować, wszystko we mnie, poza jakimś jednym kawałkiem chce stagnacji, wygody, etatu, dzień dobry, dowiedzenia, dziękuję, o jak miło!

Zostawić to miasto to przeciąć linę i zacząć spadać w dół.

Liny nie da się przeciąć metodycznie, powoli, na raty to trzeba zrobić sprawnie, szybko, nie strzępić jej nadmiernie (godność, człowieku godność!)

Odgrzewam stare pomysły na życie niczym zupę z wczoraj, myślę, że jeszcze mnie uratują, że jeszcze pofruną, że jeszcze Wojtek zostanie strażakiem, że jeszcze będzie fajnie, że jeszcze będę kimś (czymś), powoli dociera do mnie, że właściwie jest już fajnie, że właściwie to wszystko jest już fajne - proszę państwa - jaki jest koń każdy widzi. 

Powtarzam zdanie - Tu czy Tam, nie w tym problem. 

A co jeśli w tym problem? 

Jeśli mury tego miasta skutecznie zabijają, skuteczniej niż mój kot muchę ... 

A co jeśli po prostu zabijają. 

Dlaczego wszystko musi i nie zależy ode mnie!!!

 



Komentarze

Popularne posty