Los i smoki

Zgotowany los pełen przewidywalności, dopada bez zadziwień  i taryfy nocnej.
Coś nie wyszło, a wyszło wszystko. Zamknięta - otwarta, cztery palce - taka gra piekło czy niebo?
W środku głowy jest wielka dziura, wylewa się lubienie na podłogę tapczan i poduszkę.
Największa krzywda, własna - samorodna, tłusta i wykarmiona. Tak można przeżyć całe życie.
Ta konstrukcja jest nie do zniesienia, kto to zbudował tata, mama?
Schody tego budynku zakręcają tylko raz. Zakręt jest ostry. Podróżny nie wie co spotka go gdy pokona kilka kolejnych stopni. Stoi. Rodzaj oszustwa czai się na pięćsetnym stopniu. Bliskość celu kusi i szepcze o nagrodzie, wygodzie. Daleko by wracać, straszno by iść ... A jednak większość podróżnych przystaje, zastyga, czeka, boi się. Potem delikatnie cichutko odwraca się plecami i schodzi w dół z drżeniem rąk i świdrującym w głowie uczuciem porażki. Jeszcze przystają, marzą, jeszcze są kimś innym, jeszcze ukradkiem odwracają głowę i wpatrują się malejącą dziurę zbudowaną z cienia i niewiadomej. Jeśli nigdy nie wrócą nigdy nie dowiedzą się co było na pięćset pierwszym stopniu ich prywatnego życia.
Potem długo snują opowieść o smoku na schodach o nierównej walce o ogniu piekielnym ... o innych gadżetach, bzdetach. Nowy dzień. Każdego ranka kopią boleśnie swoją tęsknotę, która leży pod łóżkiem i wychodzą w świat ...
Los rozdał po równo schodów, zakrętów i niewiadomych, a smoki nie istnieją i kropka.

Komentarze

Popularne posty