Depozytariusz

Na grobie pani D. posadziłam aksamitki, begonie i żeniszki. 

Zapach tych pierwszych przypomniał mi ogród mojej mamy, ich zapach przyklejony do mojego ciała. 

Mama ich nie lubiła, a one nie lubiły mszyc. 

Rojnik, który posadziłam w tamtym roku bardzo się rozrósł. 

Zapomniałam o nim, miła niespodzianka. 

W tym roku dołożyłam mu towarzystwo rozchodnika ostrego, zabrałam go spod starej sosny. 

Sosna nie protestowała.

Może razem będzie im raźniej. 

Nie będzie tu plastiku!

Dorodny wrotycz i drobne margaretki kołyszą się obok, upatrzyły sobie inny grób.

Mydlnica lekarska otwarła szeroko zdziwione płatki, naburmuszyła się i wydęła.

Może to towarzystwo wiecznie zielonej, żywotnej tui tak ją rozsierdziło?

Kibicuje mydlnicy!

Krwawnik zupełnie stracił animusz i wigor, postanowił umrzeć.

Umiera od góry.

Czuję jesień. 

Myślę o ostatnim tygodniu życia pani D. paraliżuje mnie wina, kulę się i zapadam.

Nic nie zrobiłam. 

aksamitki, żeniszki, begonie ...

Z marmurowym nagrobkiem łatwiej o pamięć. 

Pamięć, jakby jest w cenie, dzieje się sama.

Z wszystkich osób na świecie ten kawałek ziemi przypadł w udziale mi. To trochę trudne.

Czy pamięć po nas jest tak długa jak opłata u proboszcza? 

Komu ta pamięć potrzebna..., historii przez dwa i?

Siadam na zwalonym betonowym słupie, jem batona. 

Cmentarze są trochę jak ogródki działkowe; popisowo przycięte trawniki, strzeliste tuje, plastikowe anioły, metalowe ławeczki, konewki, grabki, sekatory. Brakuje tylko oczek wodnych i biesiadnych stołów, nakrytych ceratą w kratkę.

Człowieka ciągnie do ziemi, do sensu.

Człowiek musi dotykać...,

grzebać, orać rękami,  przetrząsać, przekopywać, dłubać...,

nurzać się w brudzie, wilgoci i nieznanym,

tym czasem tylko klika,

Człowiek jest z ziemi do ziemi wróci. 


Nie kwili tu ani jeden ptak. 

Daty, imiona sentencje. 

Cisza.

Ludzie.

Dęby, jesiony, topole, jarzębiny, brzozy, graby, klony, wiązy, buki, olchy, wierzby...

dostatek aż miło!


 


 


Komentarze

Popularne posty