I została tylko essa ...
Esse
Przyglądałem się tej twarzy w osłupieniu.
Przebiegały światła stacji metra, nie zauważałem ich.
Co można zrobić, jeżeli wzrok nie ma siły absolutnej, tak żeby wciągał przedmioty z zachłyśnięciem się szybkości, zostawiając za sobą już tylko pustkę formy idealnej, znak, niby hieroglif (...)?
Lekko zadarty nos, wysokie czoło z gładko zaczesanymi włosami, linia podbródka (...).
Wchłonąć tę twarz, ale równocześnie mieć ją na tle wszystkich gałęzi wiosennych, murów, fal, w płaczu, w śmiechu, w cofnięciu jej o piętnaście lat, w posunięciu naprzód o trzydzieści lat.
Mieć.
To nawet nie pożądanie. (...)
Na to mi przyszło, że po tylu próbach nazywania świata umiem już tylko powtarzać w kółko najwyższe, jedyne wyznanie, poza które żadna moc nie może sięgnąć:
ja j e s t e m – ona j e s t.
Krzyczcie, dmijcie w trąby, utwórzcie tysiączne pochody,
skaczcie, rozdzierajcie sobie ubrania, powtarzając to jedno: j e s t!
Wysiadła na Raspail.
Zostałem z ogromem rzeczy istniejących.
Gąbka, która cierpi, bo nie może napełnić się wodą, rzeka, która cierpi, bo odbicia obłoków i drzew nie są obłokami i drzewami.
Czesław Miłosz
Komentarze
Prześlij komentarz