Spokój

Nigdy, nawet w największej śmiałości nie przypuszczałabym, że można samemu sobie zrobić krzywdę.
To nawet wydaje się wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi. No ale jak mawia garstka mądrych ludzi, tylko to co proste może być rozsądne. Nie dziwota zatem, że krzywda, która do nas trafia często ma swój początek w naszym sercu.
Kiedy rok temu gnałam na złamanie karku do życia, do oddechu, do czucia, do środka wszystkiego, nawet nie przypuszczałam jak bardzo jestem daleko od źródła, którego tak łaknęłam. Jak bardzo nie żyłam i nie oddychałam czystym, dobrym powietrzem.
Duch zamieszania wszystko zakrył. Liczyła się akcja - reakcja. Liczył się rym. Paradoksalnie jak bardzo wymierzone musiało być moje życie. Jak bardzo ciasna była cała ta przestrzeń, cała ta wolność i cały ten bezmiar ...trudno oddychać w takim świecie.
Nie wiem gdzie ja wtedy byłam? Gdzieś daleko w świecie chciejstwa.
Pogrążona w kraju słów, ruchów, gestów zupełnie głucha na samą siebie.
Czasem gdy zbieram wspomnienia sprzed roku i sięgam pamięcią jeszcze dalej, to myślę sobie, że mnie wtedy w ogóle nie było.
Skończyło się... teraz jest inaczej.

Komentarze

Popularne posty